Wolontariat

Aleksandra

Odkąd pamiętam, goniłam czas.... Jako dziecko uwielbiałam angażować się we wszystko, byłam wszędzie - tańczyłam, śpiewałam, grałam w piłkę nożną i koszykówkę, jeździłam na łyżwach w szkółce łyżwiarskiej, występowałam w teatrze, pomagałam innym, byłam przewodniczącą rady miasta i sprzedawałam w szkolnym sklepiku ..... Lubiłam tamten czas, jakoś miałam go więcej, starczało na wszystko, nigdy mnie nie zawiódł, był milszy.

broken image

Z biegiem lat było coraz trudniej, tylko gorzej... Aż stało się coś, na co nie byłam gotowa - czas przestał być moim przyjacielem. Dzieliłam się nim, próbowałam go ratować, prosiłam o dawne przysługi .... Ale bezskutecznie. Moja natura, ciągła chęć bycia wśród ludzi, żonglowanie wszystkimi aktywnościami na raz i, można powiedzieć, mozolna spontaniczność - nie chciały współpracować z czasem.

broken image

I myślę, że właśnie dlatego tu teraz jestem. Przyjechałam do Belgii z moją rodziną, aby odkryć, że moja pasja.... to poszukiwanie czasu - dla siebie. Tęskniłam za nim przez lata, ale teraz, kiedy tu mieszkam, czuję, że w końcu znów jest ze mną. W Belgii znalazłam wytchnienie od zadyszki życia, czułość dla siebie i czuję, że teraz „mój czas” zaczął się na nowo.... Wiem, że nadal będę dawać innym, że nadal będę wspierać potrzebujących, że nadal będę angażować się w różne projekty i nie chcę tego zmieniać.... Ale czuję też, że zaczęła się zmiana.... Czas znów stanie się moim sprzymierzeńcem i pomoże mi osiągnąć moje marzenia. Będę go szanować i przytulać z całych sił, bo już wiem, jaki jest kruchy i delikatny.... Mój czas.

broken image